Sala zaklęć i uroków
|
||||||||||||||||||||
09-11-2019, 01:11
Sebastien naprawdę nie znosił wystąpień publicznych. A teraz miał przygotować prezentację na zaliczenie? Przecież on to obleje zanim w ogóle zabierze się do roboty! Już czuł zdenerwowanie i paraliżujący strach na myśl o czekającym go zadaniu. Na szczęście profesor polecił im zrobić coś innego i Puchon mógł zająć myśli tym, co go czekało teraz, a nie za parę miesięcy. Wrócił na swoje miejsce i wziął różdżkę do ręki.
- Evanesce - spróbował kilkukrotnie, chcąc uczynić lunetkę niewidzialną. !3k20 ![]()
09-11-2019, 04:37
Stworzenia magiczne a niewidzialność? Antioch uśmiechnął się do siebie, pełen podziwu dla profetycznych zdolności profesora McBride'a. Mina prawie mu nie zrzedła, gdy usłyszał informację o pracy domowej. Pierwsza część zadania wyglądała na całkiem przyjemną, ale perspektywa piętnastominutowej prezentacji wyników ani trochę nie przypadła mu do gustu. Wątpił, by udało mu się cokolwiek wynegocjować, przewidując, co usłyszy - skoro mówienie przed publicznością sprawia mu problem, tym bardziej powinien otrzymać takie zadanie. Chłopiec nawet chciał spróbować stawić temu czoła, ale nie do końca wiedział, w jaki sposób powinien się za to zabrać. Do tej pory większość jego wystąpień kończyła się fiaskiem w kluczowym momencie. Korzystając z tego, że oczy innych uczniów zwrócone są na znikające przedmioty, podszedł do nauczycielskiej katedry.
- Panie profesorze, ja mam pytanie - zagadnął go. Cała odwaga opuściła go, gdy nagle zrozumiał, jak trudno przychodzi proszenie nauczycieli o wsparcie. Onieśmielony, spuścił wzrok ku ziemi, jąkając: - Nie umiem dobrze prezentować... różnych rzeczy... przed innymi. Czy mógłby mi pan pomóc się przygotować? To znaczy, sam wszystko zrobię, tylko... tylko chciałbym wiedzieć, jak. Nerwowo przestępował z nogi na nogę, oceniając swoje szanse na to, że profesor McBride zgodzi się dać mu jakiekolwiek wskazówki. Po krótkiej rozmowie odszedł do swojej ławki, postanawiając możliwie najlepiej wykonać ostatnie polecenie. Skierowawszy koniec różdżki na lupę, powtórzył zaprezentowany ruch i trzykrotnie spróbował rzucić zaklęcie: - Evanesce! !3k20
12-11-2019, 08:38
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-11-2019, 07:57 przez Aurora B. Rosier.)
- Oczywiście! - McBride uśmiechnął się momentalnie, słysząc pytanie Lestrange'a.
- Każdy, kto chce, może przyjść do mojego gabinetu w wolnej chwili. Postaram się każdemu pomóc z przygotowaniami prezentacji. - zapewnił. Miał nadzieję, że takie zadanie zaktywizuje jego podopiecznych do pracy i nauki. Młodzież przećwiczyła kolejne zaklęcie z mniejszym lub większym sukcesem - Antiochowi i Andromedzie udało się bez większych trudności, podczas gdy młody Sebastien potrzebował nieco więcej czasu i odrobiny pomocy ze strony profesora, żeby dojść do porozumienia z różdżką i czarem znikającym. Panna Lestrange tym czasem chyba zupełnie zgubiła się w sali, bo nie udało się jej nawet znaleźć tematu na prezentację. Nie oznaczało to oczywiście, że żadnej nie przyjdzie jej przygotować! Leslie wręczył jej temat, kiedy wychodziła z klasy z resztą uczniów - "Zauroczone przedmioty używane w szkole". Podsumowanie lekcjiLeslie McBride +15 punktów, +15 ʛ@Andromeda Crouch +15 punktów, +5 ʛ , +5 punktów dla Slytherinu, +1/3 Aperacjum, +1/3 Evanesce @Sebastien Bătrân +15 punktów, +5 ʛ , +1/3 Aperacjum @Antioch Lestrange +15 punktów, +5 ʛ , +1/3 Aperacjum, +1/3 Evanesce @Eglantine F. Lestrange + 5 punktów, +5 ʛ, +1/3 Aperacjum Koniec sesji![]()
it's funny how a theme recalls a favorite dream a dream that brought you so close to me I know each word because I've heard that song before
19-11-2019, 08:41
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-11-2019, 12:31 przez Cecille Beaufort.)
poniedziałek, 18 listopada 1937, 13:00Byli już po połowie semestru i wszyscy myślami byli już coraz bliżej przerwy świątecznej. Mimo to Leslie miał nadzieję, że uda im się dociągnąć do końca grudniowych zajęć w stylu, nad którym nie trzeba będzie załamać rąk. Szczególnie, że połowa klasy, z którą miał zajęcia zaraz po lunchu w poniedziałek, miała już za około pół roku pisać OWUTEMy! McBride denerwował się całymi tymi nadciągającymi egzaminami prawie co najmniej równie mocno jak oni - w końcu byli jego pierwszym rocznikiem, jakby nie patrzeć. Do sali przyszedł trochę wcześniej, zaraz po posiłku. Miał nadzieję, że uczniowie też się nie spóźnią - mieli sporo rzeczy do omówienia, a nie chciał ich przetrzymywać dłużej, niż wyznaczony na jedną lekcję czas. ![]()
it's funny how a theme recalls a favorite dream a dream that brought you so close to me I know each word because I've heard that song before
19-11-2019, 10:24
Do sali jako pierwszy wszedł Yaxley. Widocznie też przyszedł tutaj prosto z Wielkiej Sali, na co mogło wskazywać to, że w dłoni miał jeszcze drożdżówkę, którą dojadał w drodze do sali lekcyjnej.
- Dzień dobry, panie profesorze. - Uśmiechnął się do Lesliego i zasiadł w jednej z pierwszych ławek. Skoro do rozpoczęcia lekcji mieli jeszcze chwilę, mógł w spokoju zjeść deser do końca. Ślizgon stresował się coraz bardziej nadchodzącymi egzaminami. Zostało niewiele ponad pół roku i znowu czekała go męczarnia nad testami i pytaniami. Na co to komu? W końcu co roku zdobywał oceny i średnie. Nie wystarczy to? On już chciał wyjechać z dziadkiem na całoroczną wyprawę i zapomnieć o tym przykrym obowiązku jakim były OWUTEMy.
20-11-2019, 12:10
- Ej, Yaxley! Czekaj! – krzyknął za kumplem, ale ten był już za daleko. Perseusowi nie chciało się biec byleby tylko się wyrównać z Rhysem. Machnął ręką i swoim tempem podążał do sali. Jeszcze od tego wysiłku i pełnego brzucha zrobiłoby mu się niedobrze. Zerknął jeszcze na zegarek, czy zdąży przed zajęciami czy się trochę spóźni. Był akurat! Rhys już dawno dotarł, a nauczyciel już znajdował się w sali. Perseus wcisnął się przez otwarte drzwi.
- Dzień dobry, profesorze! – przywitał się ponownie, bo pewnie zdążyli się już tego dnia milion razy minąć na korytarzu czy chociaż na posiłku. Zajął stałą miejsce w ławce, gdzie zawsze siedział razem z Rhysem. - Wołałem cię, ale normalnie głuchy byłeś – zaśmiał się, bo przecież nie powie, że nie chciało mu się za nim biec. Zaczął się rozpakowywać, wykorzystując chwilę, że czekali na innych uczniów. ![]() What a wicked game you played to make me feel this way
20-11-2019, 12:28
Rozgardiasz jaki panował w życiu panny Zabini po rozpoczęciu kolejnego, ostatniego roku jej nauki w Hogwarcie powoli ustatkowywał się w poukładany, choć wypełniony po brzegi plan dnia, który z dnia na dzień przestawał wydawać się tak wyczerpujący. Naturalnie, wciąż okropnie stresowała się czyhającymi za rogiem egzaminami, ale odkąd wszystkie obowiązki i szkolne przygotowania miały swój własny, usystematyzowany tok, Vittoria w końcu przestała notorycznie spóźniać się na lekcje i potrafiła znaleźć czas nawet na własne pasje czy zajęcia dodatkowe. - Dzień dobry. - zaświergotała, podążając w kierunku jednej z ławek, gdzie zaraz potem usiadła, oglądając się przez ramię na Rhysa i Persa, do których uśmiechnęła się nieco. ![]() They say I'm too young to love you
I don't know what I need They judge me like a picture book By the colors, like they forgot to read | ||||||||||||||||||||
Użytkownicy przeglądający ten wątek: |
1 gości |