1,
Mortis Accio Czarodzieje
  •  FAQ
  •  Mapa forum
  •  Mortis krok po kroku
  •  Regulamin forum
  •  Kody na forum
    •  Stragan z zaklęciami
    •  Zgłaszanie aktualizacji mechanicznych
  •  Rotator avatarów
    •  Plan lekcji 1937/38
    •  Prace domowe i zaliczenia
    •  Tabela punktacji domów
    •  Zapisy na zajęcia
      •  Astronomia
      •  Eliksiry
      •  Historia Magii
      •  Latanie na miotle
      •  Mugoloznawstwo
      •  Numerologia
      •  OPCM
      •  ONMS
      •  Starożytne runy
      •  Transmutacja
      •  Wróżbiarstwo
      •  Zaklęcia i uroki
      •  Zielarstwo
      •  Chór szkolny
      •  Klub Potyczek Czarodziejskich
      •  Koło Astronomiczne
      •  Koło Transmutacji
      •  Koło Warzenia Eliksirów
      •  Koło Zaklęć i Uroków
      •  Koło Artystycznie Uzdolnionych
      •  Koło Pomocnej Dłoni
      •  Treningi Drużyn Quidditcha
      •  Gabinet dyrektora
      •  Profesor C. Fawley
      •  Profesor L. McBride
      •  Profesor M. Bulstrode
      •  Profesor L. Lestrange
      •  Profesor V. Royce
      •  Profesor L. Widow
Logowanie   Zarejestruj się
Zaloguj się
Login:
Hasło: Nie pamiętam hasła
 
  •  Dodawanie punktów
  •  Poradnik sprawdzania KP
  •  Poradnik prowadzenia lekcji
  •  Poradnik prowadzenia sesji
  •  Poradnik budowania rozgrywek
  •  Postacie z uzupełnionymi profilami
  •  Ściąga do edycji profili
Mortis - Czarodzieje 1939 Rozgrywka fabularna Wielka Brytania i Irlandia Anglia Cmentarz, Dartford, Kent

Opis tematu - Cmentarz, Dartford, Kent
Administrator fabularny - Konto Techniczne

Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
Specjalizacja różdżki: Wyjątkowa celność - zmniejsza szansę na złe wycelowanie lub odbicie zaklęcia w rzucającego
Ulubiony przedmiot szkolny:
Talent wrodzony:
Biegłości:
Wyuczone umiejętności:
Specjalizacja zaklęć:
Bonusy do kości:
Liczba punktów: 2.00

Wyuczone zaklęcia
Brak wyuczonych zaklęć.

Mapa forumSowiarnia prasowaOgłoszenia
#1
01-10-2017, 10:31 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-02-2021, 06:53 przez Kaylin Fawley. Edited 2 times in total.)

Cmentarz


Adres: Dartford, Kent, Anglia



[Obrazek: graveyard.jpg]

Mały, lokalny cmentarz leżący na obrzeżach Darford, na skraju hrabstwa, bardzo blisko Londynu. Chociaż uchodzi za mugolski, są tu pochowani zarówno niemagiczni przedstawiciele społeczeństwa jak i znamienici czarodzieje. Dogląda go miejscowy grabarz, którego biuro przylega do kamiennej budowli kościoła. Teren całkowicie pozbawiony jest drzew oraz zarośli, podkreślając tym samym przemijalność życia.

Czarodziejska część cmentarza oddzielona jest od mugolskiej niewidzialną zasłoną zaklętą w dodatku tak, by żaden mugol nie był w stanie się przez nią przedostać. Stoi na niej duży, stary budynek przeznaczony na ceremonie pogrzebowe, stypy i pracę magicznych grabarzy. Ceremonie pogrzebowe prowadzone są tutaj przez odpowiednio przeszkolonych urzędników z Ministerstwa Magii. Niewiele jest pojedynczych grobów, które znajdują się po jednej stronie cmentarza tam, gdzie zazwyczaj chowa się czarodziejów o gorszym statusie krwi. Szlachta i arystokracja ma na cmentarzu swoje krypty – nierzadko po kilka na różne odnogi rodów.

Odpowiedz


Strony (9): « Wstecz 1 ... 5 6 7 8 9 Dalej »
 
Tryby wyświetlania wątku
Cmentarz, Dartford, Kent
Pan Losu - Konto Techniczne

Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
Specjalizacja różdżki: Wyjątkowa celność - zmniejsza szansę na złe wycelowanie lub odbicie zaklęcia w rzucającego
Ulubiony przedmiot szkolny:
Talent wrodzony:
Biegłości:
Wyuczone umiejętności:
Specjalizacja zaklęć:
Bonusy do kości:
Liczba punktów: -57.00

Wyuczone zaklęcia
Brak wyuczonych zaklęć.

Rzuty kościąWarzenie eliksirówTworzenie przedmiotów
#91
01-09-2019, 12:00
1d20 rzucono z sumą oczek równą: 13 (13)
Odpowiedz

Mistrz Gry - Konto Techniczne

Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
Specjalizacja różdżki: Wyjątkowa celność - zmniejsza szansę na złe wycelowanie lub odbicie zaklęcia w rzucającego
Ulubiony przedmiot szkolny:
Talent wrodzony:
Biegłości:
Wyuczone umiejętności:
Specjalizacja zaklęć:
Bonusy do kości:
Liczba punktów: 2095.00

Wyuczone zaklęcia
Brak wyuczonych zaklęć.

Interwencje Mistrza GrySowiarnia Mistrza GryTworzenie nowych lokacji
#92
07-09-2019, 02:05
Jak się okazało, Nevan z ojcem stanowili całkiem zgrany duet i o ile emocje syna płatały mu figle w rzucaniu zaklęć z pozytywnym efektem, tak Misza wręcz ułatwiał mu dokonanie zemsty. Cierpliwie wspierał syna, ba, nie poddawał się, jak George w głowie miał tylko litanie do jakiegokolwiek boga, aby ukrócił jego cierpienia i pozwolił się w spokoju wykrwawić.
Na nieszczęście wuja Frasera zaklęcie zasklepiło otwarte rany w nodze. Ból wciąż był nie do zniesienia, lecz pewnie dla dwójki pozostałych mężczyzn to był nadrzędny cel. W końcu chodziło tu o zemstę za wszystkie lata cierpień, która będzie pozbawiona skrupułów. Oni nie chcieli mu tylko pogrozić paluszkiem i zmusić do przeprosić. Fraser ledwo przytomny z tego bólu póki co nie zastanawiał się, gdzie popełnił błąd, w końcu on chciał, aby Nevan był kimś, wyrósł na człowieka, którego nie będzie się wstydził. Gdy levicorpus odwrócił go do góry nogami, z jego ust wydobył się jęk. Czuł jakby ta zraniona noga była z jakieś galarety, wszystko co uprzednio napierało na kolano teraz odpuściło. Przelewało się w środku uda wywołując kolejną falę bólu. George było słabo, tracił przytomność co chwilę i choć chciał powiedzieć coś, co poszłoby w pięty tym dwóm, to nie miał siły. Klaśniecie w dłonie przez Miszę sprawiło, że George na chwilę otworzył oczy. Zaczynał żałować tych lat, lecz jeszcze nie wiedział, czy robił to, aby mu darowali tortury, czy naprawdę czuł żal. Naczynie, w którym kiedyś żarzyła się świeca, zostało otulone jasną poświatą, która szybko zniknęła. To dało znać Miszy oraz Nevanowi, że zaklęcie zamieniające przedmiot w świstoklik zostało rzucone poprawnie.
- Prze… – stęknął George, a słowo ugrzęzło mu w gardle.
Odpowiedz

Nevan Fraser - Diabeł z piekła

Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
Specjalizacja różdżki: Zwiększona siła zaklęć - silnie rzucone czary dają potężniejszy efekt, słabo rzucone czary zaś odpowiednio osłabiony
Ulubiony przedmiot szkolny:
Talent wrodzony: Metamorfomagia
Biegłości: Siła woli Transformacja
Wyuczone umiejętności: Przerażająca aparycja Ukrycie Wyczucie magii Zmiennokształtny
Specjalizacja zaklęć: Czarna Magia Iluzje Transmutacje
Bonusy do kości: Czarna Magia +1 Identyfikacje +1 Iluzje +2 Inwokacje +1 Protekcje +1 Translokacje +1 Transmutacje +2 Uroki +1 Uzdrowicielstwo +1
Liczba punktów: 272.00

Wyuczone zaklęcia
Czarna magia
  • Acidsaliva
  • Corruptio
  • Diffindo
  • Eviligans sanguinem
  • Obliviate
  • Oculidum
  • Scribo ignem
  • Sectumsempra
  • Slugus eructo
  • Sollicitus
  • Somno
  • Speculo
  • Tormentis occiditis
  • Trahendum
  • Uitta sanguis
  • Vomitare viridis
  • Vulnere infectio

  • Identyfikacje
  • Alohomora
  • Cistem aperio
  • Coleum oculus
  • Deletrius
  • Dissendium
  • Homenum revelio
  • Identitatem
  • Mortis imago
  • Ostendite incantatem
  • Priori incantatem
  • Specialis revelio
  • Suspensorius
  • Translego
  • Umbra dissipate
  • Verdimilious

  • Iluzje
  • Abscondo
  • Animo lepore
  • Confundus
  • Conjunctivitis
  • Delens vestigium
  • Evanesce
  • Figura vestrum
  • Fragore
  • Furia imagine
  • Gelata cerebrum
  • Luminosus
  • Malum umbra
  • Melundatio
  • Muffilato
  • Obscuro
  • Palus
  • Radices
  • Repello muggletum
  • Repello muggletum forte
  • Salvio hexia
  • Sillencio
  • Speculum imaginem
  • Ululate
  • Umbra corporis
  • Umbra equum
  • Upiorogacek
  • Utevo lux

  • Inwokacje
  • Baubillous
  • Bombarda
  • Calamum permanens
  • Carpe retractum
  • Chłoszczyść
  • Defodio
  • Extinguetur ignis
  • Funem
  • Incarcerous
  • Molliare
  • Nox
  • Orbis
  • Serpensortia

  • Protekcje
  • Auferetur
  • Bulla privata
  • Expelliarmus
  • Finite
  • Finite incantatem
  • Fumos
  • Praesidium bandana
  • Protego
  • Protego horribilis
  • Skurge

  • Translokacje
  • Accio
  • Arresto momentum
  • Cambio
  • Depulso
  • Descendo
  • Expulso
  • Flippendo
  • Flippendo duo
  • Hoverus
  • Immobilus
  • Levicorpus
  • Liberacorpus
  • Mobilicorpus
  • Portus
  • Relashio
  • Rictusempra
  • Sufflamino

  • Transmutacje
  • Atramento
  • Culpro scalprum galdio
  • Diminuendo
  • Draconifors
  • Engorgio
  • Fumiferrum
  • Glisseo
  • Guminosus
  • Harenae
  • Homorphus
  • Icarius
  • Incarcifors
  • Lapis pellis
  • Libro mendacium
  • Multicorfos
  • Operiet vellus
  • Pollicem igens
  • Reparifarge
  • Spinae incremento
  • Spongify
  • Styris
  • Transmogrify

  • Uroki
  • Aerugo
  • Amhran an crann
  • Clausa firmissime
  • Drętwota
  • Epoximise
  • Expecto dissiliunt
  • Frigidus flamma
  • Gemino
  • Hurlingbroom
  • Idest imploris
  • Jęzlep
  • Leviora
  • Locomotor wibbly
  • Petrificus totalus
  • Rejiciunt appelationis
  • Retrafax
  • Steleus

  • Uzdrowicielstwo
  • Anapneo
  • Ardettum
  • Bonum ignis
  • Constitue ossa
  • Enervate
  • Episkey
  • Ostium
  • Rennervate
  • Retro transitium
  • Tenuistis corruptio
  • Vulnera sanatur


  • Skrytka nr 8919Sowia pocztaDziennik
    #93
    07-09-2019, 08:07
    Od dnia, kiedy syn poznał się z ojcem stanowili zgrany duet. I pomimo tego, że przez większość Nevana nie znali się, stworzyła się pomiędzy nimi mocna więź. Misza raczej nie miał na co marudzić, jeśli idzie o to, jak mu dziecko wyrosło. Wania jeszcze o tym nie myślał, ale na pewno będzie wdzięczny Miszy za jego towarzystwo i pomysły w sprawie zemsty nad wujem.
    Gdyby myśli starego Frasera były znane przez Nevana ten roześmiałby się w głos. Stary George chciał, żeby Nevan wyrósł na człowieka, którego nie będzie się wstydził? Człowiek, który nie miał nawet szacunku dla własnej siostry? Wolne żarty. Wuj Nevana właśnie zbierał plony swojego wychowania od człowieka, którego poniekąd stworzył. Człowieka butnego, brutalnego i niezrównoważonego emocjonalnie. Sadystyczne skłonności Wani skądś musiały wynikać i to właśnie George powinien wiedzieć, skąd one pochodziły.
    Nevan czuł, jak rośnie w nim chęć męczenia starego jeszcze przez wiele godzin, za każdy rok pogardy i chłodu. Miał ochotę zniszczyć wuja, tak by ten błagał go o śmierć, przeprosił i w końcu zamilkł.
    Po rzuconym przez Miszę zaklęciu przyciągnął Georga bliżej trzymając go za kawałek sukni i złapał za naczynie po świecy, domyślając się, że ten właśnie stworzył świstoklik.
    Odpowiedz

    Michaił Bułhakow - Czarnoksięska Mysz

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Zaklęcia z dziedziny czarnej magii
    Ulubiony przedmiot szkolny:
    Talent wrodzony: Brak
    Biegłości: Ezoteryka Siła woli Sztuki zakazane Zaklęcia
    Wyuczone umiejętności: Legilimencja Magia bezróżdżkowa Magia niewerbalna Oklumencja Teleportacja krótka Wyczucie aury Wyczucie magii Zaklęcia niewybaczalne
    Specjalizacja zaklęć: Czarna Magia Identyfikacje Protekcje
    Bonusy do kości: Czarna Magia +1 Identyfikacje +1 Protekcje +1
    Liczba punktów: 260.00

    Wyuczone zaklęcia
    Czarna magia
  • Acid missle
  • Acidsaliva
  • Brackium emendo
  • Cruciatus
  • Diffindo
  • Fiendfyre
  • Obliviate
  • Oculidum
  • Praefoco
  • Scribo ignem
  • Sectumsempra
  • Speculo
  • Szatańska pożoga
  • Trahendum
  • Uitta sanguis
  • Vulnere infectio

  • Identyfikacje
  • Antivenenum
  • Cistem aperio
  • Coleum oculus
  • Dissendium
  • Homenum revelio
  • Identitatem
  • Imperius revelio
  • Legilimens
  • Mortis imago
  • Ostendite incantatem
  • Specialis revelio
  • Suspensorius
  • Textimonium dixeris
  • Umbra dissipate
  • Verum de scriptis
  • Zaklęcie czterech stron świata

  • Iluzje
  • Conjunctivitis
  • Delens vestigium
  • Luminosus
  • Malum umbra
  • Repello muggletum
  • Speculum imaginem
  • Zaklęcie kameleona

  • Inwokacje
  • Crepitus
  • Molliare
  • Oppugno
  • Orbis
  • Procella
  • Recum hospitali
  • Sagittent

  • Protekcje
  • Adversum
  • Auferetur
  • Bąblogłowy
  • Cave inimicum
  • Expelliarmus
  • Finite
  • Finite incantatem
  • Fumos duo
  • Ignis praesidium
  • Imperturbable
  • Kaproun
  • Protego
  • Protego horribilis
  • Protego totalum
  • Signati

  • Translokacje
  • Accio
  • Flippendo
  • Flippendo duo
  • Immobilus
  • Ne apportation
  • Ocius
  • Portus

  • Transmutacje
  • Oculus lepus

  • Uroki
  • Capacious extremis
  • Colloportus
  • Gemino
  • Jęzlep
  • Non confringetur
  • Pakuj
  • Petrificus totalus

  • Uzdrowicielstwo
  • Enervate
  • Reparifors
  • Vulnera sanatur


  • Skrytka nr 0700880Sowia pocztaDziennik
    #94
    10-09-2019, 06:03
    Zaklęcie wyszło przyzwoicie, obiekt tortur w miarę współpracował, to jest - nie uciekał jeszcze za sprawnie, wszystko szło zgodnie z planem. Nie było na co czekać. Misza złapał George'a za fraki z drugiej strony, poczekał aż syn sięgnie po naczynie i jednocześnie z nim dotknął świstoklika. No to lecimy, panowie! Piwnica sama się nie zapełni, czy coś. Dawno nikt w niej porządnie nie darł pyska, taaak...
    Mircea w zasadzie w ogóle nie zastanawiał się nad tym, co wuj syna musiałby zrobić, żeby uniknąć swojego mało przyjemnego w odbiorze losu. Nie znał go, nie obchodził go ani trochę. Jedyne, czego od niego chciał, to żeby Nevan przestał czuć się źle z jego powodu. Niezależnie od tego, czego by owa zmiana wymagała - na nieszczęście samego starszego Frasera.
    no prayer can ease the pain
    and there's no escape
    just countless mistakes
    no one will love you the way I do

    Odpowiedz

    Mistrz Gry - Konto Techniczne

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Wyjątkowa celność - zmniejsza szansę na złe wycelowanie lub odbicie zaklęcia w rzucającego
    Ulubiony przedmiot szkolny:
    Talent wrodzony:
    Biegłości:
    Wyuczone umiejętności:
    Specjalizacja zaklęć:
    Bonusy do kości:
    Liczba punktów: 2095.00

    Wyuczone zaklęcia
    Brak wyuczonych zaklęć.

    Interwencje Mistrza GrySowiarnia Mistrza GryTworzenie nowych lokacji
    #95
    15-09-2019, 06:54 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-02-2020, 05:05 przez Kaylin Fawley.)
    Jęki „obiektu tortur” powinny odbijać się echem w uszach oprawców, bo o ile George nie był w stanie wypowiedzieć ani słowa do końca, tak cały czas stękał. Nawet przez chwilę miał wolę walki charakterystyczną dla Fraserów i szarpnął się z uchwytu, ale brak sił nie pozwolił mu długo się ruszać. Całym ciężarem opadł na Nevana, zapewne powodując jakieś zachwianie równowagi u młodszego, lecz pomocna dłoń Miszy pozwoliła utrzymać George nad ziemią. Wolał już zdechnąć na tym nagrobku, połączyć się symbolicznie z siostrą. Jednak to byłoby zbyt ludzkie wobec oprawców, którzy chcieli widzieć cierpienia George. Jęknął jeszcze głośniej, prawie że z całych sił, aby zwrócić na siebie uwagę, lecz świstoklik już zadziałał. Wirowali w świecie przez kilka sekund aż wylądowali przed Borginem i Burkesem z ciałem, który ciągnął ich w dół. Na szczęście chowała ich osłona nocy, dając im wystarczającą intymność, aby odpowiednio zając się nadprogramowym bagażem.

    -> Borgin&Burkes ciąg dalszy, tu zt
    Odpowiedz

    Mathilda Amélie Toussaint - Silna, niezależna kobieta

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Zaklęcia związane z pogodą i zjawiskami atmosferycznymi
    Ulubiony przedmiot szkolny:
    Talent wrodzony: Jasnowidzenie
    Biegłości: Rzemiosło
    Wyuczone umiejętności: Sztuka
    Specjalizacja zaklęć: Identyfikacje
    Bonusy do kości: Identyfikacje +1
    Liczba punktów: 56.00

    Wyuczone zaklęcia
    Identyfikacje
  • Anima dictum
  • Antivenenum
  • Aperacjum
  • Clavis locus
  • Constant visio
  • Dissendium
  • Identitatem
  • Mortis imago
  • Sezam materio
  • Solvnodum
  • Specialis revelio
  • Textimonium dixeris
  • Ultima verba
  • Umbra dissipate
  • Verum pars

  • Iluzje
  • Animo lepore
  • Malus saporis
  • Memoria imaginem
  • Mobile imaginem
  • Somniabunt
  • Speculum imaginem
  • Stulte

  • Protekcje
  • Adversum
  • Finite
  • Skurge

  • Uroki
  • Conexos
  • Consuo
  • Euntesominu
  • Leviora
  • Meteolojinx
  • Rithimorum maxima
  • Tectum pluviam


  • Skrytka nr 3Sowia pocztaDziennik
    #96
    29-12-2020, 12:27 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-02-2021, 09:49 przez Mathilda Amélie Toussaint. Edited 1 time in total.)

    Piątek, 30 grudnia 1938

    godzina 13:03

    Cmentarz. Miejsce skądinąd osobliwe, wszakże mało kto zapuszcza się w te rejony, zwłaszcza bez szczególnego powodu ku temu. Jedni pragną najzwyczajniej w świecie pożegnać swoich bliskich, drudzy zaś być może chcą, jak gdyby nigdy nic, uganiać się za opętańcami albo innymi nieumarłymi. Kto ich tam zresztą wie. Mathilda również nie znalazła się tu bez przyczyny, pobudek bowiem jest co najmniej kilka, a pierwszą z nich da się streścić w zaledwie jednym słowie: tęsknota. Pomimo kilku (trzy to już kilka, prawda?) lat spędzonych w Londynie, zdawać by się mogło, iż z każdym kolejnym rokiem odczuwana żarliwość za utęsknionym krajem była jakby większa, z każdym kolejnym miesiącem melancholijne sny napadały ją jakby częściej i z jakby wzmożoną siłą. Ale zresztą, dlaczego mówię o Francji, skoro rzeczywistym obiektem tęsknoty byli ludzie, który ten kraj tworzą. Trzy lata w Londynie to, jakby nie patrzeć, wystarczający czas na asymilację, nawiązanie pierwszych, nieco głębszych, nieco mniej powierzchownych znajomości. Tymczasem Mathilda była tu sama jak ten palec, na dobre wyalienowana w tumulcie największego miasta Europy. Wciąż polegała na listach anonsowanych z Paryża bądź innych, odległych miast, miast, które prawdopodobnie nie zauważyły nawet utraty pewnej młodej malarki, tudzież wróżbitki, a która przecież niemal każdej nocy wracała do nich pamięcią.

    Ale dobrze, dobrze, starczy tego blagowania. Powodów mamy więcej, zatem teraz przedstawiam drugi (chociaż jest on na wskroś spokrewniony z tym pierwszym): rodzina. Mathilda nie ma prawa pamiętać swoich rodziców, toteż nie ma pojęcia, gdzie mogli zostać pochowani. Warto zadać pytanie, czy ta wiedza byłaby jej do czegokolwiek potrzebna - w tej chwili i tak znajdowała się de facto poza Starym Kontynentem. W każdym razie, zmierzam do tego, że w takich oto a nie innych okolicznościach, odwiedzanie grobów, nieważne jakich, stało się dla kobiety tradycją, sposobem na kultywowanie pamięci o swych bezimiennych przodkach. Tak też złożyło się tym razem, nade wszystko, że – w tym miejscu zbliżamy się do ostatniego powodu – rok 1938 powolnie zmierzał ku końcowi, przynosząc jedne z najkrótszych dni w roku, dni, które kobieta pragnęła spożytkować na rozliczeniu z ostatnimi dwunastoma miesiącami. Dokonać résumé tego, co udało jej się w tym czasie osiągnąć, oraz tego, co koniec końców spaliło na panewce. Cmentarz wydawał się do takich rozmyśleń (no, co bardziej zgryźliwy zarzuci w tym miejscu bohaterce, iż zamiast rozmyślać, chorobliwie subtylizuje wszystko, co tylko się da – ja zaś nie będę wdawać się w tym miejscu w zbędny dyskurs) idealny – przede wszystkim brak tutaj hałasu, człowiek może wreszcie usłyszeć własne myśli z dala od tego wszechobecnego gminu, którego na obrzeżach metropolii (a dotarcie tutaj, trzeba wspomnieć, też swoje kosztowało, nie myślcie sobie, że nie!) jest przecież znacznie mniej. W takich okolicznościach, absolutnie nic nie wskazywało na to, aby ktoś miał tę niczym niezmąconą ciszę przerwać.
    Odpowiedz

    Marina A. Avery - słodka jak bez, cierpka jak agrest

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Zaklęcia z dziedziny protekcji
    Ulubiony przedmiot szkolny:
    Talent wrodzony:
    Biegłości: Siła woli
    Wyuczone umiejętności: Legilimencja
    Specjalizacja zaklęć: Identyfikacje Protekcje
    Bonusy do kości: Identyfikacje +1 Inwokacje +1 Protekcje +1
    Liczba punktów: 28.00

    Wyuczone zaklęcia
    Identyfikacje
  • Alohomora
  • Anima dictum
  • Antivenenum
  • Aperacjum
  • Aurum detector
  • Cistem aperio
  • Coleum oculus
  • Deletrius
  • Egritudo
  • Eluum separo
  • Homenum revelio
  • Identitatem
  • Illud tactum
  • Illud vide
  • Imperius revelio
  • Maltranslatora
  • Mortis imago
  • Priori incantatem
  • Sensorem

  • Inwokacje
  • Bombarda
  • Carpe retractum
  • Extinguetur ignis
  • Funem
  • Icturecino
  • Incarcerous
  • Lumos
  • Nox
  • Orbis
  • Procella
  • Sagittent
  • Titillando
  • Verdillious

  • Protekcje
  • Aqum impervio
  • Auferetur
  • Bąblogłowy
  • Bulla privata
  • Cave inimicum
  • Ebublio
  • Expelliarmus
  • Finite
  • Fumos
  • Ignis praesidium
  • Obstruxit obex
  • Protego horribilis
  • Protego totalum
  • Repello inimicum
  • Repello inimigotum

  • Translokacje
  • Hoverus


  • Skrytka nr 46597Sowia pocztaDziennik
    #97
    29-12-2020, 11:23
    Cmentarz z reguły miał być miejscem spoczynku zmarłych, a jak powszechnie wiadomo, zmarłych nie należy niepokoić. Odwiedzać owszem, ale nie niepokoić. Chociaż wszystkie groby były zapełnione jedynie nic nieznaczącymi kośćmi, których przeciętny mugol nie potrafiłby doprowadzić do stanu nicości, resztką zgnitego ciała i pożartych przez robaki i mole ubrania, w których pochowano ludzi, istniało głupie przekonanie o tym, że na cmentarzu ma być cicho, żeby nie zaburzyć ich wiecznego snu.
    Czysto idiotyczne stwierdzenie.
    Przynajmniej z takiego założenia wychodziła Marina. Nie zamierzała nikomu przeszkadzać, miała ochotę poklepać kamienną płytę wbitą w ziemię z przeprosinami na ustach, że ona przyszła się tu tylko porozglądać, więc niech George Mudney nie ma jej tego wcale za złe. W końcu jeszcze tego brakowało na jej głowie, żeby się przejmowała nawiedzeniami starego faceta, gdzie nawet nie miała świadomości, czy ten pozostał na tym świecie – to znaczy pomiędzy światami – czy przekroczył magiczną (jeszcze bardziej niż to, co tutaj wyczyniali) zasłonę, gdzie tuż zaraz istniała druga strona. Niezbadana, owiana tajemnicą, bo nikomu nie udało się stamtąd wyjść. Podróż w jedną stronę, prawie jak w mitologii. Trudno było przekonać samego Hadesa, by wypuścił na przykład Eurydykę. A czy czarodzieje mieli swój odpowiednik Eurydyki, którą ukochany wyciągnął zza zasłony i przywrócił jej przymus oddychania?
    Zaciągnęła się głęboko, poprawiając swój płaszcz. Wolała tu przychodzić wieczorami, przecież Percival i tak spędzał niemal całe dnie w pracy, więc co to była za różnica? Ano taka, że wieczorem miejsce to nabierało jeszcze lepszego klimatu. Jaka szkoda, że czarodzieje zapominali po pewnym czasie o swoich bliskich, o kościach zakopanych tuż pod ich stopami, że warto byłoby czasem rzucić zwykłe Chłoszczyść, by skromna w ozdobniki marmurowa płyta zabłyszczała wraz z prześwitami promieni słonecznych poprzez puchate chmury.
    Pewnie dlatego Marina nie spodziewała się spotkać absolutnie nikogo na tym terenie. O ile dobrze pójdzie, już za trzy godziny słońce dawno schowa się za horyzontem i pozwoli Marinie opłynąć się w mroku rozjaśnianym słabym światłem z okolicznych lamp ulicznych. Świeczki bowiem żadnej nie uświadczyłeś, tak jakby panowała tu inna kultura, surowa.
    Popłaczesz, popłaczesz, zobojętniejesz i zapomnisz.
    Czy o niej też zapomną? Marina pragnęła, żeby pamiętała o niej tylko jedna osoba. Piękna, najpiękniejsza na świecie, tak, mogłaby przysiąc, że oczami wyobraźni widziała ją niczym żywą, jak definicję czarnej, kłującej róży, płynącej między nagrobkami, aż zatrzymałaby się przy jednym, tym, który ją interesował najbardziej. Wyryto by na nim ładnymi literami "Marina" a dodano zaraz obok "Shacklebolt", bo za nic w świecie nie chciała być Avery po swojej śmierci. Wystarczyło, że całe dorosłe życie musiała się zmagać z tym nazwiskiem i narzuconymi jej zaraz głupimi nakazami i moralnymi kwestiami. Tuż pod tym byłyby podane lata, już od "1912" do "1939". Niedokładnie dwadzieścia siedem lat. Czy w takim wieku nie umierają gwiazdy? Ha, powinni stworzyć jakiś klub – dwudziestu siedmiu, czy coś w tym stylu! Klub umarłych, którzy nie osiągnęli w swoim życiu nic więcej oprócz pasma porażek. Niech to, dwa plus siedem to jak dziewięć kręgów piekielnych, cholera, czyżby mieli trafić do dziewiątego?
    — Havard Nielsen, Ulrich Satenstein, Myles Hammett, Georgina Crowe, dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry, kłaniam się — powiedziała pod nosem, kiwając głową na każdy z nagrobków. Niech to, jej starzy, dobrzy przyjaciele! Przynajmniej oni nigdzie się nie ruszają. — A to numer, że dziś mamy dzień żywych duchów! Ach, chéri, skąd ten smutek na twarzy? Mizernie wyglądasz, chcesz zamarznąć na kość? Ha-ha! — zaśmiała się pod nosem z własnego żartu.
    Prawda była taka, że Marina Avery sama wyglądała już jak nie ona sama. Zmieniła się okropnie od ostatniego spotkania z Nevanem, a myśli, że mogłaby spotkać Ją...
    — Nie wyglądasz w ogóle jak ona, a niech to... szlag trafi... Pani Zima we własnej postaci! Czy Pani Zima pali papierosy czy pozostaje bierna na tę też używkę?
    Odpowiedz

    Mathilda Amélie Toussaint - Silna, niezależna kobieta

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Zaklęcia związane z pogodą i zjawiskami atmosferycznymi
    Ulubiony przedmiot szkolny:
    Talent wrodzony: Jasnowidzenie
    Biegłości: Rzemiosło
    Wyuczone umiejętności: Sztuka
    Specjalizacja zaklęć: Identyfikacje
    Bonusy do kości: Identyfikacje +1
    Liczba punktów: 56.00

    Wyuczone zaklęcia
    Identyfikacje
  • Anima dictum
  • Antivenenum
  • Aperacjum
  • Clavis locus
  • Constant visio
  • Dissendium
  • Identitatem
  • Mortis imago
  • Sezam materio
  • Solvnodum
  • Specialis revelio
  • Textimonium dixeris
  • Ultima verba
  • Umbra dissipate
  • Verum pars

  • Iluzje
  • Animo lepore
  • Malus saporis
  • Memoria imaginem
  • Mobile imaginem
  • Somniabunt
  • Speculum imaginem
  • Stulte

  • Protekcje
  • Adversum
  • Finite
  • Skurge

  • Uroki
  • Conexos
  • Consuo
  • Euntesominu
  • Leviora
  • Meteolojinx
  • Rithimorum maxima
  • Tectum pluviam


  • Skrytka nr 3Sowia pocztaDziennik
    #98
    30-12-2020, 02:00 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-02-2021, 10:05 przez Sally Jackson-Blair. Edited 2 times in total.)

    Błąkając się pomiędzy nagrobkami, Mathilda jęła zastanawiać się, czy w dobrym tonie byłoby przystopować przy jednej z mogił i usiąść na pobliskiej ławeczce. Faktem jest, że te nieustanne szlajanie się nieco ją umęczyło (wierzcie mi lub nie, ale ta kobieta przywędrowała tu z centrum miasta na piechotę! Sam widziałem, na piechotę! Parszywa dusigroszka!). Gdyby, nawet przypadkiem, abstrahując od bezmyślności tego scenariusza, zjawiła się obok niej krewna bądź krewny leżącego pod ziemią truchła (to chyba nieładnie tak mówić, całe szczęście, że nikogo więcej tu nie ma) — cóż w takiej sytuacji miałaby począć mademoiselle Toussaint? Być może słabo zarysowałem tę sytuację, zacznę więc od początku: obca kobieta, uzurpująca sobie prawo do zasiądnięcia na przypadkowej ławce, w miejscu - jak by nie patrzeć — świętym (!), spotyka się twarzą w twarz, oko w oko z rzeczywistą familią zmarłego — jak wielki byłby wstyd, jak ogromne zgorszenie mogłaby wywołać jej zbereźna postawa? Z drugiej zaś strony, poczęła obmyślać Mathilda, jak irracjonalny był ten zamysł, że co, że niby trzydziestego grudnia, w środku dnia, na cmentarzu, rodzina Havarda Nielsena, nie Havarda Smitha, nawet nie Jacka Nielsena albo innego Herbeta, tylko Havarda Nielsena, właśnie t e g o Havarda Nielsena, pochowanego na cmentarzu w Darford, Kent, postanowi przynieść znicz na jego grób? Litości...


    Kobieta zachichotała pod nosem nad swoją własną głupotą. Że też nachodzą ją tak bizarne niedorzeczności! Cha - cha - cha — zarechotała nerwowo raz jeszcze, jak gdyby zrobiła coś głupiego w towarzystwie i pragnęła wybrnąć z nieprzyjemnej sytuacji (żeby nie było — nikt jej wówczas nie obserwował... chyba). Doprawdy niepodobna zaprzątać sobie głowię takimi nonsensami, na dodatek, w czasie poważnych odwiedzin na cmentarzu. Ale już, już, wróćmy do sedna sprawy.


    A zatem, jeśli myślicie, że m. Toussaint miała wystarczająco tupetu, aby bezceremonialnie, w pełni rozumu pogwałcić panujące normy i obyczaje, zdobyć się na odwagę i w akcie rozpasanego buntu plebejskiego (chyba i mnie poniosło z tym górnolotnym tonem) usiadła na obcej ławce, to tak!!! Nie mylicie się! Tako się stało! Spójrzcie tylko na jej twarz, jak nieudolnie stwarzała natenczas pozory przyzwoitości, zupełnie jak gdyby nic podobnego nigdy nie miało miejsca, jak gdyby ona właśnie była krewną zmarłego i przychodziła z rutynową wizytą, a jej sumienie było czyste niby łza. Rychło zaś okazało się, że wystarczyła chwiluteńka, ledwie kilka (w znaczeniu: pięć) minut, aby wszystkie demony (w przenośni, mam na myśli w przenośni, prawdziwych demonów tam nie było!) wyrzutów sumienia odeszły w niebyt, aby rytuał zasiadania na ławce stał się codziennością i przestał wzbudzać sensację. A skoro przestał on poruszać moją bohaterkę, to i ja zamknę ten wątek. O, teraz właśnie.


    Co przeto jeszcze miało miejsce na cmentarzu? Cóż, panieneczka, jak to miała w zwyczaju, oddalała się od jawy na rzecz świata fantasmagorii; bujnych wytworów imaginacji z pogranicza bujd i bajd. To mówiąc mam na myśli, że daleko im było do jakiegokolwiek autentyzmu, ot, wówczas, jeśli mnie pamięć nie myli, m. Toussaint roiła o czymś, czego już dawno nie było i nigdy nie wróci, to jest: czasach dziecięctwa. I mógłbym wszakże ja sam relacjonować tu do jakich też scysyj dochodziło w sierocińcu albo szkole magicznej za czasów mojej bohaterki, pytanie tylko czy mój czytelnik nie ma już po uszy w nosie tych wszystkich bredni. Z tej racji, oszczędzę mu przywoływania tamtych reminiscencji, choć tkliwych i mający szansę skraść serce tym co wrażliwszym, zasię mimo wszystko dam sobie na wstrzymanie. Do rzeczy, do rzeczy, do rzeczy!


    Zimowa plucha zaczęła dawać się we znaki mojej, najwyraźniej nie najlepiej przygotowanej na tak dokuczliwe warunki, bohaterce. To znaczy, po pierwsze primo, ta szaruga jakoś lżej, całkowicie nieuciążliwie, rysowała się przez okno mieszkania Mathildy, wręcz zachęcając ją do wyjścia na zewnątrz. Po drugie primo, chyba każdego wystawionego na mróz przez tak długi czas (przypominam o wcześniejszej przechadzce tej nierozsądnej srajdy!) dopadłoby wreszcie zziębnięcie. Toteż, trochę skostniała, kobieta jęła repetytywnie pocierać swoimi dłońmi, co jakiś czas zamykając je na podobieństwo żłobu i wdmuchując ciepłe powietrze z ust, celem rozgrzania knynkciów. Skutki były raczej nikłe, więc kontynuowanie tych czynności można wyjaśnić chyba tylko naiwną wiarą w zajście efektu placebo, nie inaczej. W każdym razie, niewątpliwie pochłonęło to jej uwagę na jakiś czas.


    Raptownie obok Mathildy pojawiła się bliżej niezidentyfikowana kobieta. Mówię wam o tym już teraz z dobrego serca, po przyjacielsku, nie myślcie bowiem, że moja bohaterka zdążyła od razu ją spostrzec. W żadnym wypadku. Jeśli udało wam się wystarczająco dobrze poznać jej naturę, winniście wiedzieć, że tego typu „drobnostki”, jak ta tutaj, raczej umykają uwadze m. Toussaint. Z tego powodu, ta wciąż konfabulowała wówczas na tylko sobie znane tematy (sorry, ja też w pewnym momencie odpadłem i uznałem liczenie płatków śniegu za ciekawsze zajęcie), pocierając przy tym o swoje dłonie, do czasu aż ni stąd, ni zowąd, posłyszała słowa skierowane w swoją stronę. I musicie mi wierzyć, że zagajenie nieznajomej osoby do Mathildy, samo przez się stanowi w jej życiu wydarzenie niebagatelne. Poruszała się więc cała w tym afekcie, to jest: zadrżała ni z zimna, ni ze strachu, nim wreszcie uniosła głowę, aby na moment spojrzeć w oczy swej interlokutorce.


    Warto w tym miejscu przyjrzeć się dogłębniej samej fizjonomii nowo przybyłej. Owóż była to kobieta w kwiecie wieku, a więc, można by rzec, bliźniacza Mathildzie (dzieliło je może, ja wiem, pięć wiosen, nie więcej). Wysztafirowana — włoski utrefione zgodnie z regułami dyktowanymi przez te wszystkie magazyny, których mojej panieneczce nigdy nie przyszło w udziale czytać (ale mówię o tym, gdyż widziała czasem okładki w przydrożnych kioskach, stąd ta impresja), usteczka ukarminowane, uderzające swoją intensywną barwą, na wskroś kontrastującą z bladością jagód (tu akurat dostrzec można pewne podobieństwo do mojej bohaterki, której asteniczne lica również przykuwały uwagę swoją rachitycznością, być może wzmożoną zlodowaceniem na skutek pogody). Odzież także świadczyła o pełnym odpicowaniu, słowem: już na starcie uderzała przepaść pomiędzy nowo przybyłą a Mathildą. Widać było, że — choć w paru miejscach podobne — dzieliła je różnica środowisk. Nieznajoma z całą pewnością była arystokratką, pieniędzy miała w bród i — wybaczcie, jeśli się zagalopowałem, ale jedyne co robię, to oddaję wrażenie mojej bohaterki — prawdopodobnie gardziła takimi jak Amélie, pochodzącymi z biedoty, szarymi masami.


    Co jednak zaskakujące, pierwszymi słowami, wyrzeczonymi w jej kierunku, były słowa pełne serdeczności, wyrażające troskę o jej stan zdrowia. No, pewnie nie należy też aż tak się tym ekscytować, bo równie dobrze można uznać, że tego typu wypowiedź ze strony damy świadczy najzwyczajniej w świecie o jej dobrych manierach, tudzież grze pozorów, jak kto woli. W każdym razie, było to miłe, bardzo miłe, zważywszy na fakt, że nie znajdował się tam natenczas nikt poza ową dwójką, a więc wszystko wskazywało na to, że nieznajoma nie miała przed kim się popisywać oraz że jej słowa wynikały ze szczerej życzliwości. Doprawdy przyjemna była to odmiana, udowadniająca, iż pozory mylą. Powściągliwość mojej bohaterki również na coś się zdała, nie zdążyła ona bowiem wypowiedzieć dotychczas niczego, czego później mogłaby żałować. Zresztą, może to dlatego, że dotychczas w ogóle nie zdążyła wypowiedzieć czegokolwiek... No ale cóż miała odeprzeć? Ten pierwszy komentarz był serdeczny, naprawdę serdeczny, toteż Mathilda najskromniej jak tylko się dało skinęła nieśmiało głową, jak gdyby chciała powiedzieć: „Dziękuję za troskę, wszystko w porządku” i ot, cała historia. W tamtym miejscu zaczęła również zastanawiać się, czy jej rozmówczyni nie była przypadkiem Francuzką, wszystko zaś za sprawą owego „chéri”. Moja panienka jednak szybko odrzuciła ten wariant, gdyż angielski akcent nieznajomej brzmiał nazbyt nienagannie. Jej francuski, żeby nie było, również (przynajmniej na podstawie tego jednego słowa) nie wzbudzał podejrzeń, ale chodzi o to, że Mathilda, na ten przykład, brzmiała wyraźnie obco, kiedy posługiwała się angielszczyzną, i ciężko było jej uwierzyć, że ktoś mógłby posiąść tak doskonały akcent w obcym języku.


    Okazało się, że nowo przybyła nie miała zamiaru (tak, jak zapewne postąpiłaby większość osób) odejść po wypaplaniu kilku przypadkowych słów. „Czyżby... to był j e j grób?” — Mathilda zamarła. Czy doprawdy miała tak ogromnego pecha, że na tym ogromnym cmentarzysku (to akurat przejaskrawienie wynikające z emocjonalności mojej bohaterki, ponieważ cmentarz był tak naprawdę niewielki) wybrała ona akurat ten jeden grób, który został akurat teraz — nie nad ranem, nie wieczorem, nawet nie godzinę później — odwiedzony przez zupełnie przypadkową krewną?! To chyba jakaś kpina! Ręczyć nie mogę, ale gdybym miał wówczas zegarek, nie zdziwiłbym się, gdyby wskazywał on dokładnie trzynastą trzynaście. Ale chwila, może... może ona wcale nie była krewną, no bo niby skąd takie podejrzenie? Cha - cha - cha - cha - cha — tym razem to mnie ogarnął nerwowy śmiech. Może, tak jak Mathilda jeszcze przed chwilą, nieznajoma spacerowała alejkami i zatrzymała się akurat tu, gdyż odnalazła w niej kompankę do towarzystwa? Tak, tak, tak, tego trzeba się trzymać, tak na pewno musiało być.


    Chwilę później padły kolejne słowa w kierunku Mathildy, lecz trudno stwierdzić czy to z tego poruszenia wywołanego nagłym przybyciem obcej osoby, czy może słowa te zostały wypowiedziane niezbyt wyraźnie, w każdym razie, moja bohaterka nie do końca zrozumiała, co też się w jej stronę powiedziało. Pierwsza część zdania jak gdyby uleciała nie wiadomo gdzie natychmiastowo, acz, całe szczęście, udało się jej wychwycić drugą, toteż postanowiła złapać się onej niby deski ratunkowej, mając nadzieję, że ta pierwsza część zdania była kompletnie nieistotna. — Owszem, zdarza mi się palić — odpowiedziała, przy czym trudno stwierdzić, dlaczego właśnie tak, ponieważ w gruncie rzeczy, Mathilda paliła bardzo rzadko. Na pewno od swojego przyjazdu do Londynu zdarzyło się to ledwie kilka razy, a więc znacznie, znacznie mniej często, niźli w Paryżu, tam bowiem zawsze znalazł się ktoś do towarzystwa i właśnie tak oto, dla towarzystwa, kobieta godziła się na fajkę bądź papierosa. I może rzeczywiście w tym tkwił sęk, że z racji wrodzonej gościnności, jeśli można to tak nazwać (niewątpliwie kto inny rzekłby: braku asertywności), kiedy tylko nadarzyła się okazja, aby komuś zawtórować, m. Toussaint odruchowo zgadzała się. Mimo wszystko, mnie osobiście trochę to szokuje, bo nie mam pewności, czy nie zakrztusi się dymem papierosowym, będąc już od dłuższego czasu w stanie abstynencji. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do tego rodzaju faux pas, gdyż w rzeczy samej byłaby to wielka ujma oraz hańba, przynajmniej w tak zacnej komitywie, w jakiej przyszło jej się znaleźć.

    Odpowiedz

    Marina A. Avery - słodka jak bez, cierpka jak agrest

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Zaklęcia z dziedziny protekcji
    Ulubiony przedmiot szkolny:
    Talent wrodzony:
    Biegłości: Siła woli
    Wyuczone umiejętności: Legilimencja
    Specjalizacja zaklęć: Identyfikacje Protekcje
    Bonusy do kości: Identyfikacje +1 Inwokacje +1 Protekcje +1
    Liczba punktów: 28.00

    Wyuczone zaklęcia
    Identyfikacje
  • Alohomora
  • Anima dictum
  • Antivenenum
  • Aperacjum
  • Aurum detector
  • Cistem aperio
  • Coleum oculus
  • Deletrius
  • Egritudo
  • Eluum separo
  • Homenum revelio
  • Identitatem
  • Illud tactum
  • Illud vide
  • Imperius revelio
  • Maltranslatora
  • Mortis imago
  • Priori incantatem
  • Sensorem

  • Inwokacje
  • Bombarda
  • Carpe retractum
  • Extinguetur ignis
  • Funem
  • Icturecino
  • Incarcerous
  • Lumos
  • Nox
  • Orbis
  • Procella
  • Sagittent
  • Titillando
  • Verdillious

  • Protekcje
  • Aqum impervio
  • Auferetur
  • Bąblogłowy
  • Bulla privata
  • Cave inimicum
  • Ebublio
  • Expelliarmus
  • Finite
  • Fumos
  • Ignis praesidium
  • Obstruxit obex
  • Protego horribilis
  • Protego totalum
  • Repello inimicum
  • Repello inimigotum

  • Translokacje
  • Hoverus


  • Skrytka nr 46597Sowia pocztaDziennik
    #99
    03-01-2021, 10:42 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-01-2021, 10:43 przez Marina A. Avery.)
    — Ach, pewnie dlatego niektóre dni tegoż kwartału bywają takie, że człowiekowi się ciężko oddycha, coś uwiera w okolicach klatki piersiowej, a nic nie wskazuje na to, by wyłapać raka płuc. Biedny Havard złapał raka płuc i ten go hyc, uszczypnął, te płuca splądrował i w końcu Havardowi Nielsenowi zabrakło oddychania i... ach, ten biedaczyna leży tu teraz, więc dlaczego by nie zapalić z nim jeszcze raz?
    Opowiadała żywo, z błąkającym się po twarzy uśmiechem, gestykulując, nim nie sięgnęła do swej skromnej rozmiarem torebki i nie wyciągnęła z niej szykownej zapalniczki a zaraz po tym paczki papierosów. Z niemalże gracją prędkim ruchem otworzyła ją, ukazując, że z tej partii umknęło z wiatrem się dokładnie trzem sztukom. A teraz jedna z ich sąsiadek wysunięta pozostała w stronę nieznajomej, podczas gdy ta numer cztery wylądowała między wargami Mariny. I gdy Pani Zima zdecydowała się wreszcie, stojąc przed szekspirowskim dylematem – brać, czy nie brać, być, czy może... nie być? – schowała na swoje miejsce tenże skarb, obiecując im pod nosem, że jeszcze przed końcem wszystkie skończą tak, jak ona, co by nie pozostała samotna w swoim długo kontemplowanym postanowieniu.
    A! Zniknęła również numer pięć, teraz zgrabnie ułożona filtrem przy knocie jednego z biednych, niedopalonych zniczy, których również dopadł biegnący bezlitośnie czas.
    — Na zdrowie Harvardzie, niechaj ci ziemia lekką będzie — zachichotała, wypuszczając powoli dym ze swoich ust. Zmieszał się on z parą, a po zaobserwowaniu jak miło się obłoki te układały w szarawym świetle dnia, zerknęła ponownie na nieznajomą.
    — Proszę mi mówić Marina. A pod jakim imieniem skrywa się Pani Zima? Nie! Moment! Niechże zgadnę... Hmm... Amelia? Tak, wygląda mi Pani na taką delikatną Amelię... Kocha bliźnich wciąż Amelia, tak, jak każe Ewangelia... — ponownie zachichotała pod nosem.


    for well, you know that it's a fool
    who plays it cool
    by making his world a little colder.
    Odpowiedz

    Mathilda Amélie Toussaint - Silna, niezależna kobieta

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Zaklęcia związane z pogodą i zjawiskami atmosferycznymi
    Ulubiony przedmiot szkolny:
    Talent wrodzony: Jasnowidzenie
    Biegłości: Rzemiosło
    Wyuczone umiejętności: Sztuka
    Specjalizacja zaklęć: Identyfikacje
    Bonusy do kości: Identyfikacje +1
    Liczba punktów: 56.00

    Wyuczone zaklęcia
    Identyfikacje
  • Anima dictum
  • Antivenenum
  • Aperacjum
  • Clavis locus
  • Constant visio
  • Dissendium
  • Identitatem
  • Mortis imago
  • Sezam materio
  • Solvnodum
  • Specialis revelio
  • Textimonium dixeris
  • Ultima verba
  • Umbra dissipate
  • Verum pars

  • Iluzje
  • Animo lepore
  • Malus saporis
  • Memoria imaginem
  • Mobile imaginem
  • Somniabunt
  • Speculum imaginem
  • Stulte

  • Protekcje
  • Adversum
  • Finite
  • Skurge

  • Uroki
  • Conexos
  • Consuo
  • Euntesominu
  • Leviora
  • Meteolojinx
  • Rithimorum maxima
  • Tectum pluviam


  • Skrytka nr 3Sowia pocztaDziennik
    #100
    05-01-2021, 12:20

    Podczas gdy nowoprzybyła afektowała, twarz Mathildy począł przywdziewać jaskrawy rumieniec. Takie przynajmniej odniosła wrażenie, ponieważ poczuła, iż jej policzki były podówczas rozgrzane. I mimo że szalik sięgał panieneczce aż po dolną wargę, wypieki z całą pewnością wystawały spoza niego, wyróżniając się na tle bladej cery. Mathilda była szczerze zawstydzona i najwyraźniej w ten właśnie sposób dała temu wyraz. Owo zawstydzenie zaś brało się z niespotykanej bezpośredniości nowonapotkanej. Owszem, biła od niej pretensjonalność, jak gdyby krygowanie się stanowiło dla onej kobiety metodę na zatuszowanie głębszych problemów; swoistą maskę, pod którą skrywała prawdziwe troski i zmartwienia. Moja bohaterka całkiem zgrabnie czytała między wierszami, a przynajmniej ona sama w to wierzyła, dlatego też z góry utwierdziła się w słuszności własnego założenia – zresztą i tak nie miała żadnej możliwości na zweryfikowania trafności swych domniemań, bo jak na przykład, że niby pytając wprost? Nie, z całą pewnością nie było natenczas stosowności na tego typu poufałość.


    Panieneczka słuchała więc egzaltacji swojej towarzyszki w stanie pełnym uwagi, choć wciąż onieśmielona, ma się rozumieć. Niewątpliwie podziwiała tę zdolność do wyrażania uczuć, tę nonszalancką wylewność (wobec bądź co bądź obcej osoby!), której jej samej od zawsze brakowało. Już nie miało znaczenia to, że Mathilda niegodziwie naruszyła spokój Harvarda Nielsena, bo z jakimż zaaferowaniem rozprawiała o nim jej interlokutorka! Rak płuc? Pomimo że język jakim posługiwała się kobieta ujawniał pewną dozę humoru, głos, tak właśnie, głos! wyrażał najszczerszy niepokój po stracie kogoś bliskiego, tak że Mathilda jęła współczuć swej towarzyszce. Być może wy również znacie to uczucie, rodzaj straty po kimś, kogo nigdy nie straciliście – brzmi to zapewne pusto, abstrakcyjnie, ale wierzcie mi lub nie, że słowa te słusznie oddają sedno sprawy. Moja bohaterka wyobraziła sobie wówczas, co by było, gdyby straciła kogoś bliskiego i żal, bezdenna gorycz ogarnęły jej serce na samą myśl o czymś podobnym. Wprawdzie nie znała ona prawdziwej relacji łączącej stojącej nad grobem damy a pochowanym mężczyzną, istniało nawet pewne prawdopodobieństwo, że nieboszczyk darzył ją za życia pogardą, w każdym razie, znacznie bardziej realistyczne zdawało się, iż ci byli sobie serdeczni. A zatem Mathilda ubolewała nad niedolą kobiety.


    A ruchy, gesty? Wszelkie posunięcia towarzyszki jakoby manifestowały pańskość, wszechstronne wykształcenie i obycie. Dbałość o najmniejszy detal podczas wykonywania najdrobniejszego czynu, jak ten na przykład, gdy kobieta włożyła papierosa do ust, wywoływała niemy podziw. A właśnie, papieros! Otóż Mathilda naturalnie skorzystała z okazji, choć faktem jest, że jeszcze nieco się wahała, ostatecznie jednak uznała, że należało pozostać wiernej wcześniej złożonej deklaracji i nie wypadało nie sięgnąć po dulca. Tak więc też zrobiła, kiepa rychło zapaliła (a ja tam z nimi byłem, miód i wino piłem...), po czym zaciągnęła się ostrożnie, to znaczy: nad wyraz delikatnie, potem zaś zrobiła głęboki wydech, któremu zawtórował ciemny kłąb dymu. Uff, wstydu nie było. Spokojnie mademoiselle Toussaint, teraz możesz vraiment odetchnąć, ciesz się zdrowiem. Dalej już jakoś pójdzie: wdech – wydech, wdech – wydech, wdech – wydech, pamiętaj o oddchaniu!


    Kiedy (wciąż!) nieznajoma pochyliła się nad grobem, moja bohaterka również chciała coś odrzec à la niechaj ci ziemia lekką będzie, na przykład: spoczywaj w pokoju, lecz wtem nieznajoma jęła chichotać, czym kompletnie zbiła Mathildę z pantałyku. Ostatecznie więc panieneczka zaniechała tego planu, toteż wciąż trwała w milczeniu, co najwyżej skinając leciutko głową na znak swej nieustającej uwagi. Wreszcie jednak przybyła przedstawiła się (brzmi to, jak gdyby moja bohaterka nie mogła uczynić tego pierwsza) – Marina. Ładne imię, nie aż tak powszechne, zatem nie powinno szybko wypaść z głowy. M. Toussaint zdążyła jeszcze powtórzyć je parokrotnie w głowie, bo, nie ukrywam, zainteresowało ją ono nad wyraz szczególnie, czego za moment nie omieszkam wyjaśnić. To jednak, jak znaznaczyłem, za moment, tedy bowiem wypadało jeszcze przedstawić się Mathildzie, acz przyjemność ta została jej częściowo odebrana. Odebrana z racji tego, iż nowopoznanej udało się fortunnie odgadnąć imię mojej bohaterki, chociaż połowicznie, jako że ta miała dwa imiona. W każdym razie, doprawdy było to zadziwiające, że tej udało się ot tak, jak gdyby nigdy nic wstrzelić w jedną z dwóch poprawnych odpowiedzi spośród wszystkich imion tego świata. Kiedy więc owo Amelie opuściło usta Margot, panieneczka Toussaint rozdziwiła buzię w akcie podziwu, szoku i może czegoś jeszcze, potem zaś dokonała drobnej korety: — Je m'appelle Mathilda Amélie. — odpowiedziała i od razu podkreślę, że ten francuski zwrot nie był całkiem bezzasadny. Jak wcześniej wspomniałem, imię Margot zwróciło uwagę mojej bohaterki, to zaś za sprawą (w tym miejscu poproszę o pełne napięcia wstrzymanie oddechu)... jego francuskiego pochodzenia. To rzecz jasna nie musiało od razu świadczyć o francuskim rodowodzie posiadaczki tegoż nazwiska, niemniej jednak, Mathilda postanowiła przekonać się o tym na własną rękę w sposób, co by nie mówić, osobliwy. Kiedy więc wyartykułowała niepozorne „Je m'appelle" zamiast „My name is", można powiedzieć, iż wyrzuciła w stronę swej konwersantki rękawicę. Gdyby ta wyrzekła jeszcze kilka słów po francuszczyźnie, m. Toussaint mogłaby prędko zorientować się, co też w trawie piszczy. Nie do mnie jednak kierujcie pytania, dlaczego skłoniła się ku tak pokręconej metodzie, wszakże znacznie naturalniej byłoby wprost zapytać, no ale cóż, nie ja jestem bohaterem tej sceny (niestety!), toteż nie mnie odpowiadać za irracjonalne decyzje w niej popełnione. Zażalenia proszę zatem kierować gołębiem pocztowym pod adres szanownej panieneczki (mam nadzieję, że go znacie – znacie, prawda?).

    Odpowiedz

    Marina A. Avery - słodka jak bez, cierpka jak agrest

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Zaklęcia z dziedziny protekcji
    Ulubiony przedmiot szkolny:
    Talent wrodzony:
    Biegłości: Siła woli
    Wyuczone umiejętności: Legilimencja
    Specjalizacja zaklęć: Identyfikacje Protekcje
    Bonusy do kości: Identyfikacje +1 Inwokacje +1 Protekcje +1
    Liczba punktów: 28.00

    Wyuczone zaklęcia
    Identyfikacje
  • Alohomora
  • Anima dictum
  • Antivenenum
  • Aperacjum
  • Aurum detector
  • Cistem aperio
  • Coleum oculus
  • Deletrius
  • Egritudo
  • Eluum separo
  • Homenum revelio
  • Identitatem
  • Illud tactum
  • Illud vide
  • Imperius revelio
  • Maltranslatora
  • Mortis imago
  • Priori incantatem
  • Sensorem

  • Inwokacje
  • Bombarda
  • Carpe retractum
  • Extinguetur ignis
  • Funem
  • Icturecino
  • Incarcerous
  • Lumos
  • Nox
  • Orbis
  • Procella
  • Sagittent
  • Titillando
  • Verdillious

  • Protekcje
  • Aqum impervio
  • Auferetur
  • Bąblogłowy
  • Bulla privata
  • Cave inimicum
  • Ebublio
  • Expelliarmus
  • Finite
  • Fumos
  • Ignis praesidium
  • Obstruxit obex
  • Protego horribilis
  • Protego totalum
  • Repello inimicum
  • Repello inimigotum

  • Translokacje
  • Hoverus


  • Skrytka nr 46597Sowia pocztaDziennik
    #101
    05-02-2021, 11:25
    — Bardzo mi miło, Mathildo. Niewiele się pomyliłam najwyraźniej, trafiłam w końcu na drugie imię! — odparła po francusku. Rozmówki takie nie sprawiały jej większego problemu, w końcu co jak co, ale ten język opanowała w stopniu zaawansowanym.
    Miło zresztą było kogoś spotkać z tymi korzeniami i móc przetestować swoje umiejętności na żywo, nie tylko zaczytując się w zapierające dech w piersiach romanse na tle majestatycznego Paryża, który emanował aurą miłości już z kilometrów. Zdarzyło jej się być we Francji raz w swoim życiu, gdy to poprosiła swojego męża o to, by wyjechali tam w ramach miesiąca miodowego. Z Percivalem dogadywała się całkiem dobrze, toteż auror nie robił jej co do tego problemów, ba, nawet się ucieszył, że Marina wyskakuje z taką też inicjatywą. A później wróciła do Wielkiej Brytanii i doskwierała jej nuda, zatem za przyzwoleniem Percivala podjęła się pracy w Brygadzie Uderzeniowej. I tak mijały jej lata na stanowisku stażystki. Może pora byłaby wreszcie zajść w ciążę?
    Choć jej miłość do pewnej piękności wciąż nie mijała, chciałaby po sobie pozostawić dobre geny. Poza tym związała się z mężczyzną z głównej linii rodu, nie mogła go zawieźć, a lata mijały. Może pora, by wreszcie porozmawiać na ten temat? Choć kochała swoją pracę, nawet jeśli William Yaxley przez większość czasu utrzymywał ją za biurkiem, miło byłoby doznać odskoczni, zająć się potomstwem. Wiedziała, że byłaby całkiem przyzwoitą matką. No, przynajmniej tak jej się zdawało. A patrząc na cmentarz i niektóre płyty nagrobne, zdawała sobie sprawę, że życie mija, zegar tyka i winna była pomyśleć o niektórych ważnych rzeczach.
    — Rozumiesz tylko parę słów po angielsku czy jesteś po prostu małomówna? — dopytała wciąż w obcym języku.


    for well, you know that it's a fool
    who plays it cool
    by making his world a little colder.
    Odpowiedz

    Mathilda Amélie Toussaint - Silna, niezależna kobieta

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Zaklęcia związane z pogodą i zjawiskami atmosferycznymi
    Ulubiony przedmiot szkolny:
    Talent wrodzony: Jasnowidzenie
    Biegłości: Rzemiosło
    Wyuczone umiejętności: Sztuka
    Specjalizacja zaklęć: Identyfikacje
    Bonusy do kości: Identyfikacje +1
    Liczba punktów: 56.00

    Wyuczone zaklęcia
    Identyfikacje
  • Anima dictum
  • Antivenenum
  • Aperacjum
  • Clavis locus
  • Constant visio
  • Dissendium
  • Identitatem
  • Mortis imago
  • Sezam materio
  • Solvnodum
  • Specialis revelio
  • Textimonium dixeris
  • Ultima verba
  • Umbra dissipate
  • Verum pars

  • Iluzje
  • Animo lepore
  • Malus saporis
  • Memoria imaginem
  • Mobile imaginem
  • Somniabunt
  • Speculum imaginem
  • Stulte

  • Protekcje
  • Adversum
  • Finite
  • Skurge

  • Uroki
  • Conexos
  • Consuo
  • Euntesominu
  • Leviora
  • Meteolojinx
  • Rithimorum maxima
  • Tectum pluviam


  • Skrytka nr 3Sowia pocztaDziennik
    #102
    11-02-2021, 10:48

    No, cościś kobiecina po francusku umiała, ale Mathilda rychło wyłapała, że to jednak nie Francuzka. Nie zamierzam w tym miejscu nikogo piętnować, to doprawdy wspaniała rzecz mówić w obcym języku, dlatego też ową obiekcję należy odebrać jako głęboko skrytą między różnymi spostrzeżeniami mojej panieneczki. A jeżeli tak bardzo zależy wam na ocenie: francuszczyzna nowopoznanej była dobra. Czwórka z plusem. Ot, wszystko. Wrócę jednakowoż do przebiegu akcji. Otóż moja panieneczka mogła w końcu zakończyć swą grę, bo, choć trochę naokoło, wreszcie poznała prawdę – jej interlokutorka była Brytyjką. I owszem, brawurowo udało jej się odgadnąć drugie imię Amélie – rzecz to znamienna. Mathilda odpowiedziała jej skromnym skinieniem głowy, jak gdyby nieśmiało przyznając jej rację, wychodząc z założenia, że zbyt rozegzaltowana pochwała mogłaby tę drugą nazbyt rozzuchwalić. W schlebianiu drugiego człowieka należy być ostrożnym – oto, czego moja panieneczka zdołała nauczyć się podczas obcowania z ludźmi.


    Brak werbalnej odpowiedzi ze strony Mathildy musiał cokolwiek zapeszyć tę drugą, gdyż na kilka dłuższych chwil zapanowała cisza. M. Toussaint rzecz jasna nie przeszkadzało to ani trochę, oddała się więc na moment zadumie – konkretniej zaś medytowała nad tym, jak by tu wyciągnąć parę groszy od swej towarzyszki. Nie, żeby kierowała nią chłodna potrzeba wyzysku, nawet nie przeszłoby mi to przez myśl, po prostu... jak by to powiedzieć... panieneczce... Dobrze, powiem wprost: panieneczce nie przelewało się. Co prawda sprzedawała całkiem sporo obrazów, ale to tylko wtedy, kiedy wyszła z nimi na ulicę – wówczas owszem, ktoś co rusz zainteresował się jej malunkiem, ale żeby tak przyjść do pracowni – nigdy. A przecież tylko w pracowni oferowała swoje usługi wróżbiarskie. I jako że po obrazy nie przychodził tam do niej nikt – malarstwo z kolei stanowiło jak dotąd jej główne źródło przychodu – to tym bardziej nikogo nie interesowała jakaś tam jasnowidzka. W tej ogromnej metropolii, jaką był Londyn, panieneczka wciąż nie potrafiła się odnaleźć, toteż mało kto (żeby nie powiedzieć: nikt) wiedział o jej usługach. Co więcej, wraz z nadejściem zimy, Mathidla nie mogła już wystawiać swoich obrazów na zewnątrz, co wyraźnie ukróciło jej zyski. A przeto jakoś trzeba opłacać nieruchomości – wynajmowany przez nią pokój, mimo że wcale wielki, swoje kosztował, co dla kobiety z niskich warstw społecznych było ogromnym wydatkiem. Nie wspominając już o tym, że sprzedawanie obrazów samo w sobie było marnym zarobkiem – człowiek sprzedaje płótno, które wcześniej musiał kupić, na którym widnieje malunek wykonany farbami, o farby z kolei również należało uprzednio się zatroszczyć. Żeby jakoś wiązać koniec z końcem, trzeba naprawdę sporo sprzedać (i namalować!) – dotychczas artystce się to udawało. No własnie: dotychczas.


    To właśnie wyjaśnia z grubsza motywy, które kierowały moją bohaterką, gdy przemyśliwała, głowiła się nad tym, jak to też mogłaby zaproponować swojej towarzyszce rundkę tarota. Tarot na grobie? Cóż, nawet Mathildzie wydało się nazbyt ekstraordynaryjne... a może jednak? Kiedy tak oddała się tej myśli na dłużej, przetrawiła ją na spokojnie, raptem uznała, że to w sumie nie był taki zły pomysł. Warto było spróbować, tylko jak by tu zacząć... I gdy tak panieneczka doszła do tej myśli, posłyszała głos – och, wyśmienicie! Rzeczywiście musiało minąć trochę czasu, ale najwyraźniej tę drugą owa niczym niezmączona cisza poczynała nieco przytłaczać – i dobrze, dała bowiem w ten sposób pretekst mojej bohaterce do przejęcia inicjatywy. Być może brzmi to nieco pyszałkowato, w każdym razie wiem, tak samo jak Mathilda onej chwili wiedziała, iż jeszcze nie wszystko było przesądzone, iż nowoprzybyła mogła zbyć cały misterny plan prozaicznym „nie", a jednak wszystko to wydawało się być tedy na wyciągnięcie ręki... No, raz kozie śmierć, wszakże, jak to mawiają Francuzi: „szanse są".


    — Najlepiej rozumiem język... — nachyliła się nieco w stronę swojej rozmówczyni, tworząc w ten sposób szczególną atmosferę zagadkowości — ...przyszłości. — powiedziała to jak najbardziej na serio. Wóz albo przewóz. Jej interlokutorka mogła odebrać te słowa jako blef, dowcip, albo całkiem poważnie – i jeśli to ostatnie, to niewątpliwie już była jej. Dodam jeszcze ze względów formalnych, że moja panieneczka posługiwała się podówczas angielszczyzną – nie było już czasu na pospolite zabawy, skoro chodziło o godny zarobek. Ponieważ Mathilda wiedziała, że musi koniecznie zbliżyć do siebie drugą kobietę, starała się je jakoś ze sobą zjednać, francuszczyzna z kolei byłaby w tym przypadku wyłącznie utrudnieniem. Francuszczyzna była w tamtej chwili „passé". — Mogłabym więc wyjawić pani przeznaczenie... — Kiedy to mówiła, chwyciła ostrożnie za przegub swojej już-prawie-klientki, zataczając po nim kręgi. Czyniła to oburącz, dlatego też papierosa umieściła pomiędzy środkowym a serdecznym palecem prawej dłoni, aby jej nie wadził (zresztą zdążyła go już tedy wypalić niemal do cna). To właśnie czyniąc, dodała z cicha: — ...za drobną opłatą. — Nie chciała wystraszyć towarzyszki, toteż starała się cedzić słowa, a chwyt, którym ją ujęła – jakkolwiek może wydawać się właśnie odstręczający – został wykonany, podkreślam to, ze wszelką delikatnością. Mimo że w rzeczy samej było to nieco poufałe, miało jakoby wymóc zgodę tej drugiej – no bo jak tu odmówić, kiedy ktoś już cię zdążył chwycić za rękę. Wszystko to, co tutaj opisuję, co do jednego gestu, co do jednego słowa, Mathilda zdołała uknuć w czasie wspomnianej już medytacji. Z tego powodu niepodobna było gołym okiem dostrzec w jej zachowaniu jakiegokolwiek fałszu – nawet jeżeli któryś czyn z pozoru budził pewnego rodzaju odrazę swoją nienaturalnością – w wykonaniu Mathildy uchodził on za najzupełniejszą zwyczajność. Tak, panieneczka Toussaint blefowała, jednakże robiła to wyrachowanie, z przekonaniem, bez najmniejszego zająknięcia. I być może w tym właśnie słowie – „wyrachowanie" – zawierała się cała jej zdolność wróżenia...

    Odpowiedz

    Marina A. Avery - słodka jak bez, cierpka jak agrest

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Zaklęcia z dziedziny protekcji
    Ulubiony przedmiot szkolny:
    Talent wrodzony:
    Biegłości: Siła woli
    Wyuczone umiejętności: Legilimencja
    Specjalizacja zaklęć: Identyfikacje Protekcje
    Bonusy do kości: Identyfikacje +1 Inwokacje +1 Protekcje +1
    Liczba punktów: 28.00

    Wyuczone zaklęcia
    Identyfikacje
  • Alohomora
  • Anima dictum
  • Antivenenum
  • Aperacjum
  • Aurum detector
  • Cistem aperio
  • Coleum oculus
  • Deletrius
  • Egritudo
  • Eluum separo
  • Homenum revelio
  • Identitatem
  • Illud tactum
  • Illud vide
  • Imperius revelio
  • Maltranslatora
  • Mortis imago
  • Priori incantatem
  • Sensorem

  • Inwokacje
  • Bombarda
  • Carpe retractum
  • Extinguetur ignis
  • Funem
  • Icturecino
  • Incarcerous
  • Lumos
  • Nox
  • Orbis
  • Procella
  • Sagittent
  • Titillando
  • Verdillious

  • Protekcje
  • Aqum impervio
  • Auferetur
  • Bąblogłowy
  • Bulla privata
  • Cave inimicum
  • Ebublio
  • Expelliarmus
  • Finite
  • Fumos
  • Ignis praesidium
  • Obstruxit obex
  • Protego horribilis
  • Protego totalum
  • Repello inimicum
  • Repello inimigotum

  • Translokacje
  • Hoverus


  • Skrytka nr 46597Sowia pocztaDziennik
    #103
    17-02-2021, 09:56
    Marina najzwyczajniej w świecie parsknęła śmiechem. Cały czas powtarzała sobie w głowie, że nie jest Roxanne, dlatego nie odrzuciła dotyku Mathildy z obrzydzeniem, gdy ta postanowiła naruszyć znacznie jej przestrzeń osobistą. Francuzka najwidoczniej zbyt się spoufalała, a jej cygańskie zapędy przekonały Marinę do tego, że należy się elegancko usunąć stąd i wracać do biura. Miała przecież tylko zapalić papierosa po drodze, co zresztą zdarzało jej się coraz częściej.
    Wyjęła z torebki pięć galeonów i po prostu je wcisnęła w dłoń Mathildy, zmuszając do zamknięcia i poklepała ją po wierzchu.
    — Mathildo, serdecznie dziękuję za propozycję, ale twoja wizja nic nie zmieni. Otóż — uśmiechnęła się jakby nie do końca miała wszystko w porządku z głową — ja już od dawna wiem, że moim przeznaczeniem jest rychła śmierć. Kto wie, może już nawet za moment?
    I tym akcentem kiwnęła jej głową na do widzenia, kiwnęła głową w stronę grobu Harvarda i prędkim, ale szykownym krokiem opuściła cmentarz niedługo później, wyrzucając niedopałek tuż za bramą. W końcu to było takie nieeleganckie, by śmiecić na cmentarzu.

    -5g

    Koniec sesji
    Odpowiedz

    Mistrz Gry - Konto Techniczne

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Wyjątkowa celność - zmniejsza szansę na złe wycelowanie lub odbicie zaklęcia w rzucającego
    Ulubiony przedmiot szkolny:
    Talent wrodzony:
    Biegłości:
    Wyuczone umiejętności:
    Specjalizacja zaklęć:
    Bonusy do kości:
    Liczba punktów: 2095.00

    Wyuczone zaklęcia
    Brak wyuczonych zaklęć.

    Interwencje Mistrza GrySowiarnia Mistrza GryTworzenie nowych lokacji
    #104
    19-02-2021, 06:34 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-02-2021, 06:34 przez Mistrz Gry.)

    Sobota, 27 lutego 1938 roku

    popołudnie

    Minęły prawie dwa tygodnie od tragedii jaka dotknęła jedną z bocznych odnóg rodziny Lestrange. Wieczorem czternastego lutego znaleziono ciało najstarszego z synów Jamesa i Megary Lestrange'ów – Rabastana. Jego śmierć była bardzo tajemnicza, a śledztwo w jej sprawie wciąż było w toku. Nikt nie wiedział, co tak naprawdę się tam zdarzyło i czy winny był temu ktoś inny, czy były to jakieś porachunki, czy może stało się coś, o czym nikt normalny w ogóle by nie pomyślał. Jedno jednak było pewne – rodzina pogrążyła się w żałobie. Śmierć dziecka zawsze była bolesna. Śmierć pierworodnego zadawała zawsze dodatkowy cios.

    Tego dnia było bardzo zimno, a śnieg napadał tak, że trzeba było się natrudzić przez niego przedzierając. Cmentarz w Kent był więc pusty, ani jednej żywej duszy poza tymi, którzy przyjechali pożegnać Rabastana. Ciało zostało wydane kilka dni wcześniej, po szczegółowych oględzinach i wreszcie można było rozpocząć ceremonię. Okolica sama w sobie nie była szczególnie wyjątkowa, mały kościółek z kaplicą oraz pole pełne mugolskich grobów. Dopiero po przekroczeniu niewidzialnej bariery, która zaczarowana była tak, by mugolskie oko nie było w stanie jej dostrzec, dostać się można było na czarodziejską część cmentarza.

    Różniła się ona od części mugolskiej znacząco – na samym środku stał duży, bardzo stary budynek, w środku którego odbywały się ceremonie pogrzebowe, a także stypy. Pojedynczych grobów było tam dość mało i zazwyczaj położone były na tej ich części, na której chowało się tych o gorszym statusie krwi. Czystokrwistych chowano w rodzinnych kryptach, których było na całym terenie sporo. W tej chwili ludzie gromadzili się pod kryptą rodziny Lestrange (a przynajmniej jedną z wielu, które do nich należały). Trumna leżała już w środku, gotowa do ceremonii, lecz prowadzący ją czarodziej z Ministerstwa Magii wciąż czekał, aż wszyscy zainteresowani zbiorą się wokół.

    A zebranych było już całkiem sporo. Nie mogło oczywiście zabraknąć głowy rodziny – @James Lestrange stał na samym przodzie wraz z synami, którzy przyjechali na tę okazję poprzedniego wieczora z Hogwartu, Casimirem i Antiochem. Obecna była także @Druella Black – jedyna siostra zmarłego, której towarzyszył mąż Charon. Zabrakło jedynie matki rodziny, która przepełniona żalem po śmierci pierwszego (i prawdopodobnie najukochańszego) syna, zamknęła się w swojej komnacie. Zamiast Megary, obok Jamesa stała jednak jego siostra, Arletta, która przybyła na ceremonię z mężem – głową rodu Carrow – Leopoldem. Obok nich znalazł się także brat ojca zmarłego – Acrux i jego żona, Lorelei. Nie zabrakło też nestora rodu, co z pewnością zwróciło na siebie uwagę wielu obecnych – @Layton Lestrange nie pojawiał się bowiem wśród arystokracji zbyt często.

    Spoza najbliższej rodziny nie zabrakło też przyjaciół i znajomych, którzy tego dnia znaleźli chwilę, by pojawić się na ceremonii. Zjawił się oczywiście przyjaciel Jamesa – @Berty Crouch wraz z żoną i córką (która swoją drogą była zaręczona z Rabastanem). @Andromeda Crouch zabrała się pociągiem z Hogwartu poprzedniego popołudnia wraz z braćmi zmarłego, choć w tej chwili stała blisko swojego ojca i macochy. Pojawił się szef Rabastana i przyjaciel jego ojca, @William R. Yaxley wraz z żoną oraz masa czarodziejów należących do Zrzeszenia rodów czystokrwistych.


    Posty MG w tym temacie będą pojawiać się raz na kilka dni/tydzień, by ruszyć ceremonię samą w sobie do przodu oraz gdy/jeżeli zagadacie do jakiejś z wymienionych postaci NPC.

    Wstęp na pogrzeb ma każda postać należąca do rodziny bądź przyjaciół Rabastana oraz członkowie Zrzeszenia Rodów Czystokrwistych. Możecie wejść do tego tematu kilkoma postaciami (MAKSYMALNIE TRZEMA) ale nie mogą mieć one ze sobą żadnych interakcji.

    Pamiętajcie o wpisaniu tej sesji do dziennika zaraz po wejściu do tematu.


    Poniżej znajduje się gotowy kod do wklejenia w dziennik:
    Kod:
    [*][b]1939, 27 lutego[/b] – [url=https://mortis.org.pl/showthread.php?tid=3785&pid=80280#pid80280]Pogrzeb Rabastana Lestrange'a[/url] [event/pogrzeb]
    Odpowiedz

    Uczniowie – Slytherin
    Andromeda Crouch - Ślizgon

    Posiadane zdolności, umiejętności i specjalizacje
    Specjalizacja różdżki: Zwiększona siła zaklęć - silnie rzucone czary dają potężniejszy efekt, słabo rzucone czary zaś odpowiednio osłabiony
    Ulubiony przedmiot szkolny: Transmutacja
    Talent wrodzony: Brak
    Biegłości: Brak
    Wyuczone umiejętności: Brak
    Specjalizacja zaklęć: Brak
    Bonusy do kości: Transmutacje +1 Uroki +1
    Liczba punktów: 799.00

    Wyuczone zaklęcia
    Czarna magia
  • Capillingins
  • Fiendfyre
  • Furnuculus
  • Mucus ad nauseam
  • Oculidum
  • Paulo pollicem
  • Peccatum

  • Identyfikacje
  • Alohomora
  • Dissendium
  • Umbra dissipate
  • Zaklęcie czterech stron świata

  • Iluzje
  • Clava nares
  • Conjunctivitis

  • Inwokacje
  • Avis
  • Bombarda
  • Lumos
  • Oppugno
  • Orbis
  • Serpensortia

  • Protekcje
  • Auferetur
  • Expelliarmus
  • Fumos
  • Protego

  • Translokacje
  • Accio
  • Everte statum
  • Wingardium leviosa

  • Transmutacje
  • Anteoculatia
  • Caudam
  • Colovaria
  • Diminuendo
  • Duro
  • Engorgio
  • Ericius mutationem
  • Herbifors
  • Incarcifors
  • Operiet vellus
  • Pullus
  • Vera verto
  • Viperae

  • Uroki
  • Cantis
  • Colloshoo
  • Drętwota
  • Entropomorphis
  • Funemtie
  • Meteolojinx
  • Mimble wimble
  • Subverterunt
  • Tectum pluviam
  • Vibrunum

  • Uzdrowicielstwo
  • Enervate


  • Skrytka nr 15587Sowia pocztaDziennik
    #105
    19-02-2021, 08:10
    Andromeda nieszczególnie mocno cierpiała z faktu, że jej narzeczony wącha kwiaty od spodu. Skoro ani razu nie wręczył jej żadnego kwiatka, to ma za swoje!
    Niemniej list od ojca był dla niej wielkim szokiem. Przecież ledwo co żaliła się Rhysowi, że jej narzeczony jest kompletnym gburem, a tymczasem chwilę później w dłoniach trzymała wiadomość o jego śmierci! I wyglądało na to, że zmarł dokładnie w dniu, w którym rozmawiała z Yaxleyem! Cóż za zbieg okoliczności!
    W dniu pogrzebu trzymała się raczej boku ojca, nie chcąc narobić przypadkiem zbędnego namieszania. Ubrana w odświętną, czarną suknię wydawała się mocno przeżywać ostatnie pożegnanie Rabastana. Mimo wszystko, dla młodej Crouch była to tylko i wyłącznie gra. Starała się zachować powagę i pilnować się, aby na jej ustach nie pojawił się zwycięski uśmiech. Czy właśnie nie tego oczekiwała? Jedyną ozdobą, która w ogóle nie pasowała do obecnej sytuacji była powiewająca, różowa wstążka, która wpleciona była w jej włosy utrzymując je na miejscu.
    "Tak, to był bardzo nudny początek.
    [Obrazek: 18783f7106f88ca0c3170925f36f7551.gif]
    Udajmy, że to już koniec."
    Odpowiedz

    Strony (9): « Wstecz 1 ... 5 6 7 8 9 Dalej »
     




    Użytkownicy przeglądający ten wątek:
    1 gości

    Facebook
    Fanpage Grupa
    Tumblr Instagram Discord
    Playlista youtube
    Vision Lighthouse
    Eden
    Reklama Ocena
    Współpraca
    Wymiana Strony Fora
    Kody
    •  
    • Wróć do góry  
    • Lite mode  
    •  Kontakt
    Styl oparty na Vienna © 2014 iAndrew
    Projekt © 2016 Bezimienna
    Edycja kodów Fasola i Kalina
    Polskie tłumaczenie © 2007-2021 Polski Support MyBB
    Silnik forum MyBB, © 2002-2021 MyBB Group.
    Tryb normalny
    Tryb drzewa
    Pokaż wersję do druku
    Subskrybuj ten wątek
    Dodaj ankietę do wątku
    Send thread to a friend