13-11-2020, 01:15
1 września 1938, po kolacji
Pokój Wspólny Slytherinu
Po ceremonii przydziału zakończonej uroczystą kolacją z okazji rozpoczęcia roku szkolnego, prefekci zaczęli zwoływać nowych uczniów ze swoich domów i wyprowadzać ich z Wielkiej Sali. Azra pomachała z uśmiechem Persefonie, nim podążyła za grupką pierwszorocznych, którym przewodził jej kolega (a jeśli pogłoski były prawdziwe to nie tylko kolega!). W przeciwieństwie do Eleonory, z którą przegadały większość wieczoru, druga z dziewcząt siedziała zbyt daleko, by mogły zamienić choć słowo. Świeżo przydzielona ślizgonka nie mogła się wprost doczekać, by nadrobić zaległości!
Podekscytowana zwiedzaniem zamku, Azra nie przejmowała się nawet tak bardzo tym jak odstaje na tle tych wszystkich jedenastolatków, choć oczywiście była tego świadoma. Po zakończonej wycieczce, Perseus odprowadził całą grupę do Pokoju Wspólnego Slytherinu i zostawił z przydziałem do dormitoriów. Wyglądało na to, że trafiła do jednego pokoju z zarówno Persefoną jak i Eleonorą! Uśmiech nie schodził z twarzy Azry, to był cudowny dzień! Gdy pozostali uczniowie zaczęli się rozchodzić do swoich znajomych, ona również zaczęła się rozglądać za swoimi krewniaczkami. Szczególnie bardzo zależało jej na rozmowie z Persefoną, gdyż od czasu pociągu nie miała okazji tego zrobić. Na szczęście bez problemu ją odnalazła i podeszła doń energicznym krokiem starając się choć w niewielkim stopniu poskromić swoją ekscytację.
- Persi! - Zawołała, gdy dziewczyna akurat z nikim nie rozmawiała i uśmiechnęła się szeroko. Pod wpływem silnych emocji czuła się lekko, szczególnie że przez całą drogę do Hogwartu martwiła się o swój przydział. Traversowie dali jej jasno do zrozumienia czego od niej oczekują, ale przecież nie mogła wpłynąć na wybór tiary... choć próbowała. Oczywiście nie podzieliła się z żadną z dziewcząt swoimi obawami, nie była nauczona wywlekać swoich słabości. - Jestem w Slytherinie! - Z wyraźną radością, która pewnie zdradzała jej wcześniejszy strach wskazała na herb Domu Węża, który niedawno pojawiły się na jej szacie. Czuła dziwny sentyment na myśl, że wiele lat temu jej matka nosiła identyczny mundurek.